W 2024 roku w Stanach Zjednoczonych odbędą się dwa wybory prezydenckie. Głosowanie ludności amerykańskiej, którego kulminacją będzie Dzień Wyborów 5 listopada, przyciągnie większość uwagi mediów.
O wiele bardziej decydujące są jednak drugie wybory, które właśnie się odbywają, w których względna garstka miliarderów i korporacyjnych oligarchów decyduje, który z kandydatów dwóch establishmentowych partii kapitalistycznych, demokratycznego prezydenta Joe Bidena i republikańskiego byłego prezydenta Donalda Trumpa, będzie lepiej służył ich interesom klasowym.
Na dzień 31 marca kampania Bidena miała ponad dwukrotnie więcej gotówki niż Trump i Republikanie, 192 miliony dolarów w porównaniu do 93,1 miliona dolarów. Kampania Bidena reklamuje fakt, że jej skrzynia wojenna jest najwyższą łączną kwotą zgromadzoną przez kandydata Demokratów w historii USA. Obejmuje ona 26 milionów dolarów zebranych dwa tygodnie temu na Manhattanie, gdzie trzech demokratycznych prezydentów — Biden, Obama i Clinton — oraz szereg hollywoodzkich i broadwayowskich wykonawców pojawiło się przed publicznością z cenami biletów sięgającymi 500 000 dolarów.
Wysiłki Trumpa zostały wzmocnione podczas rekordowej zbiórki pieniędzy w sobotę wieczorem, która odbyła się w posiadłości miliardera funduszu hedgingowego Johna Paulsona w Palm Beach, w niewielkiej odległości od kompleksu Mar-a-Lago należącego do Trumpa. Cena wstępu wynosiła do 800 000 dolarów, a 117 gości złożyło w sumie 50,5 miliona dolarów w obietnicach kampanii, prawie dwukrotnie więcej niż Biden na imprezie w Radio City Music Hall w zeszłym miesiącu.
„Dzisiejszej nocy zebraliśmy historyczne 50,5 miliona dolarów na reelekcję prezydenta Trumpa” — napisał Paulson w oświadczeniu dla mediów w sobotę wieczorem. „To całkowicie wyprzedane wydarzenie zebrało najwięcej podczas jednej zbiórki funduszy politycznych w historii. To przytłaczające wsparcie pokazuje entuzjazm dla prezydenta Trumpa i jego polityki”.
Entuzjazm zgromadzonych miliarderów był bez wątpienia podsycany obniżką podatków dla bogatych przez Trumpa w 2017 r. oraz faktem, że zwolnienie dla korporacji typu „pass-through”, warte 700 miliardów dolarów dla firm private equity i innych przedsięwzięć spekulacyjnych, wygaśnie w 2025 r., pierwszym roku nowej prezydentury. Otwarte poparcie Trumpa dla faszystowskiej przemocy jest postrzegane przez coraz większą część elity rządzącej jako niezbędne do stłumienia społecznego sprzeciwu wobec jego polityki oszczędności i wojny.
Jeśli jednak pieniądze są jakąkolwiek wskazówką, wśród miliarderów panuje jeszcze większy „entuzjazm” dla Demokraty Joe Bidena, którego wojna z Rosją jest postrzegana jako krytyczna dla globalnych interesów amerykańskiej elity rządzącej. Dominujące sekcje klasy kapitalistycznej postrzegają Trumpa jako zbyt niekonsekwentnego w polityce zagranicznej i uznają, że okazjonalna antykorporacyjna demagogia Bidena jest czysto na pokaz, środkiem do oszukiwania ludności i tłumienia powszechnego oporu wobec polityki wojennej amerykańskiego imperializmu.
Niestety dla jego perspektyw wyborczych, próby Bidena, by zaprezentować się jako „człowiek z ludu”, stają się coraz bardziej napięte. „Joe z klasy średniej” został wyparty przez „Joe ludobójcę” w świadomości publicznej, ponieważ stał się nieodłącznie kojarzony ze zbrodniami wojennymi popełnianymi przez Izrael w Strefie Gazy, uzbrojonymi i finansowanymi przez administrację Bidena.
Biden nadal zbiera wielomilionowe kwoty na zamkniętych spotkaniach z bogatymi zwolennikami podczas praktycznie każdej kampanii. W poniedziałek, na przykład, udał się do Wisconsin, aby zaprezentować swój najnowszy polityczny przekręt, proponowaną redukcję spłat kredytów studenckich, która przyniesie niewiele rzeczywistych korzyści. Następnie Air Force One wylądował na lotnisku O'Hare w Chicago, aby Biden mógł wziąć udział w zbiórce pieniędzy, która zebrała 2,5 miliona dolarów od około dwóch tuzinów osób (około 100 000 dolarów za osobę).
Współgospodarzami tego wydarzenia byli Michael Pratt, prowadzący GCM Grosvenor, fundusz hedgingowy o wartości 77 miliardów dolarów, specjalizujący się w „alternatywnych”, tj. społecznie „postępowych” inwestycjach, oraz Laura Ricketts, współwłaścicielka Chicago Cubs i córka miliardera, założyciela TD Ameritrade.
W weekend Politico opublikowało ujawniającą relację z kampanii w 2024 r. zatytułowaną „Powracają fundraiserzy za duże pieniądze”, w której zauważono, że obie partie polegają na małych imprezach, podczas których Trump i Biden spotykają się z superbogatymi, aby zebrać większość funduszy na kampanię. Jest to szczególnie ważne dla Demokratów, podała strona internetowa, powołując się na komentarze byłej fundraiserki Obamy, Ami Copeland:
Dla Bidena przechytrzenie Trumpa w kwestiach finansowych jest kluczową częścią jego strategii w wyborach powszechnych. Zaczął od znacznej przewagi finansowej nad byłym prezydentem, a organizowanie efektownych, wysokodochodowych zbiórek pieniędzy pomaga jeszcze bardziej zwiększyć tę przewagę. — Jego przewaga gotówkowa jest egzystencjalna — powiedziała Copeland, ponieważ „jest to obecnie najlepiej działająca rzecz w kampanii”.
Zbieranie funduszy na obie kampanie wydaje się odwrotnie proporcjonalne do ich rzeczywistego poparcia, biorąc pod uwagę, że sondaże i relacje medialne generalnie przyznają, że Biden i Trump są dwiema najbardziej niepopularnymi postaciami politycznymi w Ameryce. Zbieranie funduszy od drobnych darczyńców, które znacznie wzrosło w 2016 i 2020 roku, napędzane początkowo poparciem dla samozwańczego socjalisty Berniego Sandersa, a później sprzeciwem (lub poparciem) dla faszystowskiej demagogii Trumpa, znacznie spowolniło w tym roku.
Ogromna dominacja pieniędzy jest tylko jednym z aspektów procesu wyborczego, który jest całkowicie niedemokratyczny i ma na celu wykluczenie wszelkiej opozycji wobec kapitalistycznego systemu dwupartyjnego. W szczególności Partia Demokratyczna przejęła inicjatywę w prowadzeniu „totalnej wojny” z kandydatami z partii trzecich i niezależnych, która skupi się na podważaniu ich wysiłków w celu spełnienia ogromnych wymagań dotyczących podpisów, aby uzyskać miejsce na karcie do głosowania.
Oto stan amerykańskiej demokracji w 2024 roku: Jedna z dwóch głównych partii jest kontrolowana przez sprawcę próby faszystowskiego zamachu stanu w celu unieważnienia wyborów w 2020 roku, podczas gdy druga partia ponownie mianuje prezydenta odpowiedzialnego za trwającą wojnę z uzbrojoną w broń jądrową Rosją i pierwsze ludobójstwo XXI wieku.
Socialist Equality Party przystąpiła do wyborów w 2024 r., aby zapewnić prawdziwy wybór dla klasy robotniczej, Joe Kishore na prezydenta i Jerry White na wiceprezydenta, startując z socjalistycznym i antywojennym programem.
W oświadczeniu opublikowanym w poniedziałek na X/Twitterze, w odpowiedzi na olbrzymią dominację pieniędzy w wyborach, Kishore napisał:
Jak od dawna wyjaśniają marksiści, państwo nie jest neutralnym arbitrem, ale narzędziem rządów klasowych. Jest ono kontrolowane przez klasę panującą, która wspiera ludobójstwo w #Gaza i eskalację globalnej wojny, jednocześnie prowadząc wojnę przeciwko społecznym i demokratycznym prawom klasy robotniczej w kraju.
Kampania Socialist Equality Party ma na celu rozwój ruchu w klasie robotniczej. Egzystencjalne pytania, przed którymi stoją robotnicy w USA i na całym świecie, nie zostaną rozwiązane poprzez majstrowanie przy krawędziach, poprzez nadzieję na „zmianę” w ramach istniejącej struktury politycznej. Klasa robotnicza musi podjąć walkę z całym społecznym i gospodarczym systemem kapitalizmu. Jest to zasadnicza kwestia i jedyny sposób na przeciwstawienie się dążeniom klasy rządzącej do wojny światowej, dyktatury i kapitalistycznego barbarzyństwa.
Główną kwestią w wyborach w 2024 r. jest przedstawienie jak najszerszej publiczności kwestii klasowych dotyczących miejsc pracy, standardów życia, świadczeń socjalnych, praw demokratycznych i wojny oraz pozyskanie najbardziej zaawansowanych politycznie grup ludzi pracy i młodzieży dla programu rewolucyjnego marksizmu.