W specjalnym przemówieniu do narodu premier Sri Lanki Ranil Wickremesinghe bez ogródek przedstawił tragiczną sytuację gospodarczą, w jakiej znalazł się kraj. Ostrzegł, że „najbliższe miesiące będą najtrudniejsze w życiu wszystkich obywateli“ i nalegał, by społeczeństwo „przygotowało się na pewne poświęcenia“.
Wickremesinghe złożył to oświadczenie wczoraj, w przeddzień dzisiejszej sesji parlamentu, na której ma się odbyć głosowanie nad poparciem dla nowego premiera. Został on mianowany przez prezydenta Gotabhayę Rajapakse w zeszły czwartek, w obliczu bezprecedensowego kryzysu gospodarczego, społecznego i politycznego, który ogarnął kraj.
Brat prezydenta, Mahinda Rajapakse, ustąpił ze stanowiska premiera 9 maja, po tygodniach masowych protestów i strajków, w których domagano się ustąpienia obu Rajapaków i położenia kresu katastrofie społecznej, w jakiej znaleźli się ludzie pracy. Ceny artykułów pierwszej potrzeby, w tym żywności, paliwa i leków, gwałtownie wzrosły. Chroniczne niedobory spowodowały długie kolejki, a każdego dnia zdarzają się długie przerwy w dostawie prądu.
Niepokoje na Sri Lance są szczególnie ostrym przejawem globalnego kryzysu kapitalizmu, który został wywołany przez zbrodniczą politykę pandemiczną rządów na całym świecie, spotęgowaną obecnie przez wojnę zastępczą USA i NATO przeciwko Rosji na Ukrainie.
Branża turystyczna na Sri Lance załamała się, przekazy pieniężne od Lankijczyków pracujących za granicą spadły o 61% rok do roku, a eksport herbaty na główne rynki Ukrainy i Rosji został wstrzymany. Bank centralny kraju ogłosił tymczasowe niewywiązanie się z ogromnych pożyczek zagranicznych w wysokości ponad 51 miliardów dolarów. Brak dewiz spowodował, że nie można opłacić importu paliwa, leków i podstawowych artykułów spożywczych.
Mianowanie Wickremesinghego było desperacką próbą zyskania czasu przez klasę rządzącą w obliczu trwających negocjacji z MFW i wierzycielami. Jego wczorajsze przemówienie miało na celu przekonanie ich, że jego rząd podejmie surowe środki oszczędnościowe, których się domagają, i zmusi ludzi pracy do „składania ofiary“ dla narodu.
Wickremesinghe nie zaproponował żadnej ulgi dla robotników i ubogich, których miliony walczą o jedzenie, lekarstwa czy transport do pracy. Podkreślił natomiast głębokość kryzysu gospodarczego, aby uzasadnić surowe środki, które zamierza podjąć.
W listopadzie 2019 roku, powiedział, rezerwy walutowe Sri Lanki wynosiły 7,5 mld dolarów, ale „dziś wyzwaniem dla skarbu państwa jest znalezienie 1 mln dolarów... Aby złagodzić kolejki, musimy uzyskać około 75 mln dolarów w ciągu najbliższych kilku dni“.
— W tej chwili mamy zapasy benzyny tylko na jeden dzień —zagroził. W niedzielę dotarł transport oleju napędowego, ale w najbliższych dniach potrzeba będzie więcej. — Jedna czwarta energii elektrycznej jest wytwarzana dzięki ropie naftowej. Dlatego istnieje prawdopodobieństwo, że dzienne przerwy w dostawach prądu wzrosną do 15 godzin dziennie —kontynuował.
— Innym poważnym problemem jest brak leków —powiedział Wickermesinghe. — Poważnie brakuje wielu leków, w tym leków niezbędnych przy chorobach serca, a także sprzętu chirurgicznego. Od czterech miesięcy nie dokonano płatności na rzecz dostawców leków, sprzętu medycznego i żywności dla pacjentów — dodał.
W dość odkrywczym komentarzu Wickremesinghe zadeklarował zamiar sprzedaży Sri Lankan Airlines, a następnie zauważył, że nawet po sprzedaży trzeba będzie pokryć ogromne straty. — Musicie być świadomi, że to strata, którą muszą ponieść nawet ci biedni mieszkańcy tego kraju, którzy nigdy nie wsiedli do samolotu — powiedział.
Ta uwaga jest jawnym potwierdzeniem, że ludzie pracy będą zmuszeni ponieść ciężar kryzysu kapitalistycznego — spłacić ogromne kredyty zaciągnięte na rzecz bogatej elity korporacyjnej. Premier zapowiedział również dalsze duże podwyżki cen paliw i energii elektrycznej, mówiąc, że nie stać rządu na dalsze dotacje.
Wickremesinghe zakończył swoje przemówienie stwierdzeniem, że „fakty te są nieprzyjemne i przerażające“, ale obiecał, że „trudne czasy“ będą krótkie, a przyszłość rysuje się w różowych barwach, jeśli wszyscy się zjednoczą. Przedstawił siebie jako męczennika narodu, gotowego kroczyć niebezpieczną i trudną drogą.
Co za oszustwo! Wickremesinghe został powołany, aby wykonywać polecenia lankijskiego wielkiego biznesu, MFW i zagranicznych wierzycieli. Jako premier przy pięciu poprzednich okazjach cieszył się złą sławą ze względu na narzucanie prorynkowej restrukturyzacji i orientację proamerykańską. Jego nominacja została przyjęta z zadowoleniem przez ambasadora USA w Kolombo.
Pierwsze kilka dni urzędowania Wickremesinghe spędził na rozmowach z dyplomatami z USA, Japonii i Chin, jednocześnie prowadząc rozmowy za zamkniętymi drzwiami z przedstawicielami rządu i opozycji, desperacko próbując zebrać większość przed dzisiejszym głosowaniem parlamentarnym.
Jego brak jakiegokolwiek poparcia społecznego podkreśla fakt, że jest jedynym przedstawicielem Zjednoczonej Partii Narodowej (UNP) w 225-osobowym parlamencie. UNP rozpadła się w 2020 roku, a większość jej członków utworzyła główną partię opozycyjną — Samagi Jana Balawegaya. SJB wyraziła kwalifikowane poparcie dla rządu Wickremesinghego, ale odmówiła wejścia do jego gabinetu. Do wczoraj do gabinetu Wickremesinghego powołano tylko czterech ministrów — wszyscy są członkami Sri Lanka Podujana Peramuna (SLPP) prezydenta Rajapakse.
Nawet jeśli Wickremesinghe zdobędzie dziś większość parlamentarną, jego rząd nieuchronnie będzie się miotał od kryzysu do kryzysu, starając się nakładać na ludzi pracy nowe obciążenia, których nie można tolerować. Antyrządowe protesty trwają na Galle Face Green w centrum Kolombo. Przywódcy protestów sprzeciwiają się nominacji Wickremesinghego, co odzwierciedla szerszy brak zaufania do manewrów przeprowadzanych przez polityczny establishment.
Odrzucając główne żądanie protestujących, prezydent Rajapakse kategorycznie odmówił podania się do dymisji i zachował szerokie uprawnienia, w tym prawo do odwołania rządu i wprowadzenia stanu policyjnego. W następstwie strajku generalnego milionów robotników na całej wyspie, który miał miejsce 5 maja, wprowadził ogólnokrajowy stan wyjątkowy, wspólnie z bratem zorganizował brutalny atak na protestujących w Galle Face Green, a następnie wykorzystał wybuch gniewu do wprowadzenia godziny policyjnej i zmobilizowania wojska na ulicach.
W komentarzach dla WSWS Wije Dias, przewodniczący Socjalistycznej Partii Równości (SEP, Socialist Equality Party ) na Sri Lance, potępił wezwanie premiera Wickremesinghego, by ludzie pracy ponosili niekończącą się serię wyrzeczeń w imię kraju.
— Socjalistyczna Partia Równości zdecydowanie wzywa klasę robotniczą, ubogą ludność wiejską i młodzież wszystkich społeczności, syngaleską, tamilską i muzułmańską, do odrzucenia apelu Wickremesinghego, który wygłasza on w imieniu międzynarodowych bankierów i lokalnych kapitalistycznych pijawek, które przez ostatnie 74 lata, od czasu fikcyjnej niepodległości, wykrwawiały ludność Sri Lanki pod różnymi burżuazyjnymi rządami — powiedział Dias.
— Jest to zupełnie inny wynik niż ten, którego oczekiwali protestujący robotnicy, drobni rolnicy i młodzież, kiedy wychodzili na ulice z masowymi protestami i jednodniowymi strajkami generalnymi. Chcieli oni położyć kres niedoborom i wysokim cenom paliwa, gazu, mleka w proszku oraz przerwom w dostawie energii elektrycznej, które stały się nie do zniesienia w kapitalistycznym systemie zysku — kontynuował.
— To właśnie związki zawodowe i ich pseudolewicowi sojusznicy, z których wszyscy mają długą historię zdrady, świadomie blokują zwycięstwo masowej walki, szerząc fałszywe iluzje burżuazyjnej demokracji parlamentarnej i w ten sposób podtrzymując kapitalistyczne rządy — wywnioskował.
— Natomiast SEP od samego początku wzywała klasę robotniczą do wzięcia spraw w swoje ręce poprzez tworzenie niezależnych od związków zawodowych komitetów działania oraz proponował konkretne postulaty, wokół których robotnicy mogliby walczyć o swoje interesy i pozyskać dla siebie uciskane masy. To stworzyłoby podstawy dla rządu robotniczo-chłopskiego, który realizowałby politykę socjalistyczną, wychodząc naprzeciw potrzebom mas — apelował Dias.
— Jest to jedyne rozwiązanie, które pozwoli urzeczywistnić aspiracje ludzi pracy — dodał.