Polski

Debata Macron-Le Pen pokazuje rosnące zagrożenie dyktaturą skrajnej prawicy we Francji

Debata między neofaszystowską kandydatką Marine Le Pen a urzędującym prezydentem Emmanuelem Macronem pokazuje rosnące zagrożenie faszystowską dyktaturą we Francji.

Debata była stosunkowo spokojna. Zarówno Macron, bankier, którego sztab ostrzegał przed sprawianiem wrażenia aroganckiego, jak i Le Pen, która spędziła dekadę na „oddemonizowaniu” swojej neofaszystowskiej partii, wyraźnie starali się unikać wybuchów i manier, które mogłyby zrazić wyborców. Oboje dali wyraz swojemu szacunkowi dla siebie nawzajem, a Macron w szczególności powtarzał Le Pen: „Ma pani rację”. Ostatecznie debata pokazała przede wszystkim bardzo ograniczony charakter różnic dzielących Macrona od politycznego potomka kolaboracji z nazizmem we Francji.

Parti de l'égalité socialiste (PES, Socjalistyczna Partia Równości) podkreśla, że walka z niebezpieczeństwem rządów skrajnej prawicy może się toczyć jedynie poprzez niezależną mobilizację klasy robotniczej, odrzucenie obu kandydatów i zbojkotowanie wyborów. Jest to najlepszy sposób na przygotowanie walki, która pojawi się przeciwko zaciekłym atakom, jakie zwycięzca wyborów — czy to Le Pen, czy Macron — przypuści na robotników.

Debata rozpoczęła się od pytania o inflację i siłę nabywczą robotników, która załamała się w wyniku gwałtownego wzrostu cen energii i żywności. Le Pen powiedziała, że „spotkała tylko Francuzów, którzy mówili, że nie mogą już związać końca z końcem” i skrytykowała oszałamiający wzrost cen gazu ziemnego na świecie i we Francji, w sytuacji gdy kraje NATO nakładają sankcje na eksport rosyjskiego gazu.

Macron atakował socjalną demagogię Le Pen głównie z prawej strony, argumentując, że wszelkie próby odpowiedzi na powszechne pretensje wobec jego polityki są nierealistyczne. Oskarżył ją o to, że głosowała przeciwko wprowadzeniu przez jego rząd środka tymczasowo zamrażającego dalszy wzrost cen gazu ziemnego. Po tym, jak Le Pen zarzuciła Macronowi, że w czasie jego kadencji 400 tys. osób znalazło się poniżej progu ubóstwa, ten oskarżył ją o kwestionowanie przywilejów przedsiębiorców. — Nie będzie pani decydować za pracodawców, pani Le Pen. Nie będzie pani dyktować wysokości pensje — ostrzegł.

Oboje kandydaci poparli wojnę, którą NATO prowadzi przeciwko Rosji na Ukrainie, i przemilczeli komentarz Bidena, że Pentagon rozważa możliwość śmierci od 45 do 60 milionów ludzi. Gdy Macron pochwalił politykę NATO polegającą na prowadzeniu wojny z Rosją na Ukrainie, Le Pen się tym nie przejęła. — Wysiłki, które pan podjął, aby spróbować znaleźć, w imieniu Francji, sposoby i środki na rzecz pokoju, zasługują na wsparcie — odpowiedziała.

W warunkach, gdy znaczna część robotników we Francji rozważa głosowanie na Le Pen z powodu gniewu wobec Macrona, należy stwierdzić, że to poparcie dla polityki rosyjskiej Macrona jest jednym z wielu punktów, które pokazują, że Le Pen jest również narzędziem francuskich banków i arystokracji finansowej.

Kiedy Le Pen nazwała głęboko niepopularny postulat Macrona, by podnieść wiek emerytalny do 65 lat, „niedopuszczalną niesprawiedliwością”, a Macron zareagował atakując plany Le Pen dotyczące finansowania emerytur, wywołało to krótką wymianę zdań na temat pandemii. — Nie pouczajcie mnie na temat finansowania moich planów — powiedziała Le Pen, krytykując „600 mld euro dodatkowego zadłużenia”, które Macron zaciągnął w czasie swojej kadencji.

Macron w odpowiedzi bronił swojej morderczej polityki masowych infekcji w związku z pandemią koronawirusa, która w samej Francji kosztowała już życie 144 000 osób. Trilionowe dofinansowanie pandemii masowo wzbogaciło banki, a majątek francuskiego miliardera Bernarda Arnaulta wzrósł z 70 mld do 167 mld dolarów. Macron twierdził jednak, że była to obrona życia, zdrowia i małych przedsiębiorstw. — Jak ktoś śmie mówić, że pomogliśmy wielkim firmom? Zapytajcie małych przedsiębiorców, rzemieślników. Te liczby, dzięki nim uratowaliśmy życie — powiedział z hipokryzją.

Le Pen, której partia potępiła bardzo popularne we Francji szczepionki COVID-19, milczała na temat masowych zgonów, dzięki którym Macron wzbogacił swoich przyjaciół i zwolenników-miliarderów. Jej próby wykorzystania przeciwko Macronowi protestów „żółtych kamizelek” na rzecz równości społecznej również spełzły na niczym, ponieważ przyklasnęła również policjantom Macrona, którzy brutalnie ich zaatakowali. — „Żółte kamizelki” dążyły do demokracji, ale nie zostały wysłuchane — ubolewała Le Pen, po czym stwierdziła, że policja powinna mieć prawo do „domniemania uzasadnionej samoobrony” w przypadkach brutalności policji.

Macron wykorzystał podniesienie przez Le Pen kwestii policji jako okazję do zaatakowania jej z prawej strony. Potępił Le Pen za krytykę „policjantów pana Darmanina”, ministra spraw wewnętrznych Macrona, po tym, jak brutalnie wyrzucili oni protestującego z jednej z konferencji prasowych Le Pen.

Gdy debata zbliżała się ku końcowi, zwrócili się ku atakom na imigrację i islam. — Stoimy w obliczu prawdziwego barbarzyństwa, zwrotu w stronę dzikości. Jesteśmy ranni, jesteśmy brutalizowani, ludzie skaczą nam na głowy i próbują nas mordować. Tak dalej być nie może — potępiła gwałtownie Le Pen imigrantów. Potępiła również islamską zasłonę jako „uniform narzucony przez islamistów”.

Macron zareagował, ostrzegając Le Pen, że „wywołałaby wojnę domową”, i pozując z bezprecedensową hipokryzją na obrońcę „uniwersalistycznej Francji”. Oświadczył, że byłoby „zdradą Republiki”, gdyby Francja była „pierwszym krajem na świecie, który zakazałby umieszczania symboli religijnych w przestrzeni publicznej”.

W rzeczywistości, po wybuchu pandemii koronawirusa, Macron wprowadził „ustawę antyseparatystyczną”, pozwalającą na samowolne rozwiązywanie stowarzyszeń muzułmańskich i represjonowanie ich działaczy przez państwo. Ustawa ta została narzucona przez Géralda Darmanina, sympatyka skrajnie prawicowej partii Action française, który następnie potępił Le Pen jako „miękką” w kwestii islamu. W ten sposób Macron starał się odwrócić uwagę od narastających napięć klasowych, podsycając ksenofobię i nacjonalizm oraz wspierając siły faszystowskie w machinie policyjno-państwowej.

Przeciwko Macronowi należy dodać, że Francja już w 2010 roku stała się krajem, w którym całkowicie zakazano noszenia symboli religijnych, burki i nikabu. Gdyby Macron naprawdę uważał, że zdradza Republikę i demokrację, mógłby oczywiście potępić ten antydemokratyczny środek, gdy obejmował urząd w 2017 roku. Ale tego nie zrobił, a jego „demokratyczne” pozowanie przeciwko Le Pen jest polityczną szarlatanerią.

Debata stanowiła świadectwo reakcyjnego konsensusu, który ukształtował się w klasie rządzącej od czasu stalinowskiego rozwiązania Związku Radzieckiego w 1991 roku. Imperialistyczne wojny prowadzone przez NATO, począwszy od wojny w Zatoce Perskiej w Iraku i Jugosławii w 1991 roku, przez Afganistan, Libię, Syrię, Mali, a obecnie Rosję, zyskują coraz większe poparcie w kręgach rządzących. Podobnie, grabież społeczeństwa przez arystokrację finansową oraz stałe podsycanie ksenofobicznej nienawiści przesunęły całą klasę panującą daleko na prawo.

Po wdrożeniu polityki masowej śmierci z powodu koronawirusa i zgodzie na działania wojenne NATO przeciwko Rosji, wszelkie resztki przywiązania do praw demokratycznych, jakie mogły istnieć we francuskich kręgach władzy, wyparowały.

— Walczę z pani poglądami, walczę z pani partią, [ale] szanuję panią jako osobę — powiedział Macron do Le Pen w środę wieczorem, na zakończenie debaty. Jest to wyraźny sygnał, że francuska burżuazja jest gotowa zaakceptować neofaszystę w Pałacu Elizejskim, a sam Macron zmierza w kierunku skrajnej prawicy.

Alternatywą dla dzikiego ruchu klasy rządzącej w prawo, jak wyjaśnia PES, jest walka o aktywny bojkot wyborów i odrzucenie zarówno Macrona, jak i Le Pen. Ma to na celu polityczną mobilizację klasy robotniczej, wykucie wśród robotników niezależnych organizacji walki i przygotowanie ich do zbudowania potężnego ruchu przeciwko Macronowi i Le Pen w walce o socjalizm.

Loading