We wtorek prezydent USA Joe Biden oświadczył, że Rosja dopuściła się ludobójstwa na Ukrainie. Zarzut rzucony przez Bidena jest kłamstwem, ale to coś więcej. Jest to polityczna prowokacja, której celem jest wywołanie histerii opinii publicznej, aby uprawomocnić masową eskalację wojny, w tym otwarty udział Stanów Zjednoczonych na pełną skalę.
Ludobójstwo (ang. genocide) to słowo naznaczone głęboką treścią historyczną. Nie ma poważniejszego zarzutu, jaki można by postawić.
Rafał Lemkin, polski Żyd i prawnik, ukuł słowo „genocide” — połączenie greckiego genos (rasa lub lud) z łacińskim cide (zabijanie) — w 1944 roku w swojej książce Axis Rule in Occupied Europe („Rządy Osi w okupowanej Europie”).[W Polsce słowo to zostało później przetłumaczone na ludobójstwo.] Zarówno samo słowo, jak i jego późniejsza kodyfikacja prawna przez Organizację Narodów Zjednoczonych były nierozerwalnie związane z Holokaustem. To, co wojska alianckie odkryły pod koniec II wojny światowej, było dowodem na najgorszą zbrodnię w historii ludzkości: obozy zagłady, masowe groby, komory gazowe, ludzkie piece, kopce okularów, ludzkich włosów i wyrwanych złotych zębów. Neologizm Lemkina z trudem mieścił w sobie ten ogrom: starannie zaplanowana przez nazistów zagłada europejskich Żydów, 6 milionów zabitych z przemysłową skutecznością.
Doświadczenie to wymagało precyzyjnego sformułowania, które nadałoby moc prawną i etyczną konkretności nakazowi „nigdy więcej”. W 1948 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych, w Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, skodyfikowała międzynarodową definicję prawną ludobójstwa jako szczególnej zbrodni „popełnionej w zamiarze zniszczenia w całości lub w części grupy narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej jako takiej”.
Zbrodnie Holokaustu zapisały się w świadomości całego świata. Ludobójstwo było zaplanowaną i systematyczną zagładą danej populacji ze względu na jej rasę, pochodzenie etniczne, narodowość lub religię. Potworne zbrodnie imperializmu i wojny zostały zważone w powszechnej świadomości tą miarą, a te, które zaczęły zbliżać się do ich barbarzyństwa, uznano za ludobójcze. W tym świetle ponownie przeanalizowano historię i stwierdzono, że zbrodnie Hitlera były antycypowane w zbrodniach imperialnych.
Ekspansja amerykańskiego kapitalizmu na zachód była napędzana kolejowym węglem i aktami ludobójstwa. Rdzenna ludność Ameryki stanowiła przeszkodę dla tego postępu, a kawaleria i osadnicy systematycznie ją eksterminowali. Ustawa o usuwaniu Indian z 1830 roku, Szlak Łez, masakra w Sand Creek, przymusowe odbieranie dzieci — Siuksowie i Czejenowie, Komancze i Juki zostali wymordowani. W ten sposób „zdobyto Zachód”.
Pojawienie się amerykańskiego imperializmu wraz z podbojem Filipin na przełomie wieków i zajęciem formalnej kolonii w Azji było przeprowadzone na skalę i z pazernością, które miały charakter ludobójstwa. Zginęło ponad 200 000 Filipińczyków. Byli oni torturowani, ich wioski spalono, a ludność zmuszono do przebywania w obozach koncentracyjnych. Brutalność podboju uosabiał generał Jacob Smith. — Życzę sobie, abyście zabijali i palili, im więcej będziecie zabijać i palić, tym bardziej będzie mi się to podobać — powiedział do swoich żołnierzy. Masowe mordy były środkiem do podboju kolonialnego.
Każda z wielkich potęg kolonialnych utrzymywała władzę nad swoimi posiadłościami, stosując ludobójczą siłę, gdy uznała to za konieczne. Belgowie pozyskiwali kauczuk z Konga, stosując pracę przymusową, okaleczenia, tortury i masowe mordy. Brytyjczycy zachowali Indie dzięki powtarzającym się masakrom. Francuzi podporządkowali sobie Algierię, stosując ludobójczą przemoc.
Zrzucenie przez Stany Zjednoczone bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki było aktem ludobójstwa. W wyniku bombardowań zginęło prawie ćwierć miliona ludzi, w przeważającej większości cywilów. Nie da się zaprzeczyć, że czynnikiem decydującym była rasa. Obywatele amerykańscy japońskiego pochodzenia zostali uwięzieni w obozach dla internowanych w Stanach Zjednoczonych. Często twierdzono, że „Japsy” są inni i nie poddadzą się, jeśli nie zabije się każdego z nich z osobna. Setki tysięcy — lekarzy, uczniów szkół średnich, babć — spłonęło w wybuchach jądrowych; kolejne dziesiątki tysięcy zmarły męczącą śmiercią w wyniku zatrucia promieniowaniem.
Amerykańska klasa rządząca podtrzymywała swoją zimnowojenną hegemonię, pomagając i nadzorując rozlew krwi na całym świecie, często o wymiarze ludobójczym. Indonezyjski dyktator Suharto doszedł do władzy w 1965 roku dzięki wymordowaniu setek tysięcy członków Indonezyjskiej Partii Komunistycznej. Stany Zjednoczone koordynowały ten masowy mord, śledząc jego przebieg i zapewniając łączność radiową przeprowadzającym go jednostkom wojskowym i paramilitarnym. Komuniści i domniemani komuniści byli zabijani maczetami, a ich okaleczone zwłoki zalewały rzeki Sumatry, Jawy i Bali.
Kiedy w 1948 roku ukończono prace nad Konwencją ONZ w sprawie ludobójstwa, Stany Zjednoczone nie chciały jej podpisać i nie zrobiły tego przez kolejne czterdzieści lat. Istniała nerwowa świadomość, że przeciwko Stanom Zjednoczonym mogą zostać wysunięte zarzuty za wojny w Korei i Wietnamie, za dywanowe bombardowania Laosu i Kambodży, za użycie Agent Orange i napalmu. W 1988 roku, kiedy Waszyngton wreszcie podpisał konwencję przeciwko ludobójstwu, Stany Zjednoczone otrzymały immunitet chroniący przed oskarżeniami o ludobójstwo, chyba że rząd USA wyraził na to zgodę.
W ciągu ostatnich trzydziestu lat byliśmy świadkami nieprzerwanych zbrodni imperium amerykańskiego na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej. Szpitale i wioski były celowo bombardowane. Miasta zostały zrównane z ziemią. Sankcje gospodarcze spowodowały śmierć głodową setek tysięcy dzieci, a ataki dronów zabijały je podczas zabawy. Niegdyś dumne cywilizacje są nawiedzonymi ruinami, rozszarpanymi przez psy wojny.
Jedyną wiarygodną obroną, jaką mogliby przyjąć Bush, Obama i Trump, gdyby postawiono im zarzut ludobójstwa, jest to, że choć rozpoczęli i prowadzili wojny napastnicze, w których zginęło ponad milion Irakijczyków i setki tysięcy Afgańczyków, to śmierć mężczyzn, kobiet i dzieci postrzegali jako użyteczny środek do celu, a nie jako cel sam w sobie. Ich działania są bezsprzecznie ludobójcze.
Biden staje na czele tego przesiąkniętego krwią mocarstwa i oskarża Rosję o ludobójstwo. Oskarżenia te celowo mącą i zniekształcają zarówno współczesne fakty, jak i historycznie ustaloną definicję prawną.
Biden wskazuje na konkretne wydarzenia — tłumy na ulicach Mariupola, zbombardowanie dworca kolejowego — które mogą być zbrodniami wojennymi, ale które wymagają zbadania. Nie ustalono jeszcze dokładnych szczegółów ani sprawcy. Nie przedstawiono żadnych dowodów na to, że Putin ma zamiar wyplenić naród ukraiński.
Nic, co wydarzyło się na Ukrainie, nie może być porównywane ze skalą ludobójstwa ustanowioną przez nazistów, Stany Zjednoczone i inne mocarstwa imperialistyczne. Oskarżenie Bidena trywializuje Holokaust i stanowi pogwałcenie historii.
Oskarżenia Bidena o popełnienie ludobójstwa nie są retoryczną przesadą wynikającą z moralnego oburzenia. Są one celową i lekkomyślną eskalacją konfliktu w służbie interesów amerykańskiego imperializmu i są wymierzone we wrogów Waszyngtonu.
Waszyngton krzyczy o ludobójstwie, gdy Rosja bombarduje Kijów, ale nie wtedy, gdy Arabia Saudyjska zrzuca amerykańską broń na Jemen, zabijając ponad 377 000 ludzi. Biden oskarża Chiny o ludobójstwo z powodu traktowania Ujgurów, ale nie wspomina ani słowem o systematycznym wyniszczaniu Palestyńczyków przez Izrael.
Okrutne historie opowiadane przez Waszyngton i powtarzane bezpodstawne oskarżenia o ludobójstwo mówią nam o wiele mniej o samych wydarzeniach, a o wiele więcej o gorączce wojennej, która ogarnia imperialistyczne mocarstwa. Po odwołaniu się do ludobójstwa nie ma możliwości dalszej retorycznej eskalacji.
USA przygotowują się do bezpośredniego konfliktu zbrojnego z Rosją. Biden mówi o ludobójstwie — zacierając boleśnie nabyte rozróżnienia prawne, historyczne i moralne — dla celów propagandy wojennej. Rosjanie — którzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za działania swojego rządu — są teraz piętnowani, wykluczani z międzynarodowych rozgrywek, zastraszani i prześladowani na arenie międzynarodowej.
W oczywisty sposób Biden kultywuje ludobójczą postawę, naznaczoną irracjonalnym szukaniem kozła ofiarnego i nienawiścią na tle narodowościowym. Fałszywe użycie tego terminu przez Bidena uruchamia globalną wojnę, która może okazać się ludobójcza — taką, w której przedmiotem ludobójstwa jest sama ludzkość.