Polski

Prezydent Sri Lanki ogłasza stan wyjątkowy w celu stłumienia masowych protestów przeciwko polityce oszczędnościowej

Artykuł ten ukazał się pierwotnie na stronie internetowej WSWS 1 kwietnia.

Prezydent Sri Lanki Gotabhaya Rajapakse wprowadził wczoraj stan wyjątkowy w odpowiedzi na nasilające się demonstracje antyrządowe w Kolombo i w całym kraju, spowodowane brakiem paliwa i gazu do gotowania, rosnącymi cenami podstawowych artykułów spożywczych oraz długotrwałymi, codziennymi przerwami w dostawach energii elektrycznej.

Mężczyzna ze Sri Lanki wykrzykuje antyrządowe hasła podczas protestu przed prywatną rezydencją prezydenta Sri Lanki na przedmieściach Kolombo, Sri Lanka, czwartek, 31 marca 2022 r. (AP Photo/Eranga Jayawardena)

W deklaracji stwierdzono, że stan wyjątkowy jest konieczny dla „zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, ochrony porządku publicznego oraz utrzymania dostaw i usług niezbędnych do życia społeczności”. Odniesienie do „utrzymania dostaw i usług” wyraźnie pokazuje, że prawdziwym celem wprowadzonego przez Rajapakse stanu wyjątkowego jest nie tylko stłumienie obecnych protestów, ale także walka z narastającą falą strajków klasy robotniczej i protestów przeciwko rządowym programom oszczędnościowym.

Rząd Rajapakse stoi w obliczu poważnego kryzysu gospodarczego spowodowanego drastycznym spadkiem dochodów z eksportu, liczby turystów, zmniejszeniem przekazów pieniężnych i rosnącymi spłatami długu zagranicznego. Sytuację pogorszyła pandemia COVID-19, a obecnie wojna na Ukrainie.

W lutym Sri Lanka dysponowała rezerwami walutowymi wystarczającymi na opłacenie jedynie półtoramiesięcznego importu, co drastycznie wpłynęło na dostawy paliwa, gazu do gotowania, a nawet leków. Brak paliwa dla elektrowni doprowadził do niedoborów energii elektrycznej, a długie kolejki po paliwo i gaz do gotowania stały się powszechne w Kolombo i na obszarach peryferyjnych.

Decyzja rządu z zeszłego miesiąca o przyjęciu surowych środków narzuconych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, obejmujących dalszą dewaluację rupii, cięcia dotacji i restrukturyzację sektora publicznego, będzie oznaczać jeszcze głębsze ataki na miejsca pracy, warunki życia i płace klasy robotniczej.

Obecne protesty przeciwko rządowi Rajapakse przybierają coraz bardziej spontaniczny i masowy charakter. 31 marca około 100 demonstrantów zablokowało drogę do prywatnej rezydencji prezydenta Rajapakse w Mirihana, w mieście Nugegoda, na zewnętrznych przedmieściach Kolombo. Protestujący próbowali szturmować dom prezydenta, skandując „Gota, wynoś się” i żądając jego ustąpienia.

Policja aresztowała pięćdziesiąt osób, w tym Sanjeewa Gallage, niezależnego dziennikarza wideo. Gallage, który został zaatakowany przez policję i zraniony, skarżył się, że policja uniemożliwiła mu udanie się do szpitala na leczenie.

Dwóch dziennikarzy, Nisal Baduge i Waruna Wanniarachchi z anglojęzycznego dziennika Daily Mirror, którzy relacjonowali protest, doznało licznych obrażeń głowy i ramion po uderzeniach kamieniami i innymi tępymi przedmiotami. W starciach z protestującymi rannych zostało trzech funkcjonariuszy policji, w tym asystent nadinspektora policji.

Dwadzieścia osiem z aresztowanych osób postawiono przed sądem, 22 przyznano kaucję, a sześć innych zatrzymano do 4 kwietnia. Pozostali są leczeni w szpitalu z powodu obrażeń odniesionych w czasie akcji policyjnej.

Na nagraniu wideo z protestu w Mirihanie, na którym podpalono kilka pojazdów, w tym policyjny autobus i jeepa widać agentów prowokatorów. Na nagraniu, które zostało opublikowane w mediach społecznościowych, wyraźnie widać, że autobus znajdował się po tej samej stronie co policja, a nie tam, gdzie protestujący. Widać, jak niezidentyfikowana osoba podpala autobus. Policja nie podjęła żadnych działań, aby zatrzymać tę osobę, co wyraźnie sugeruje, że incydent ten został wykorzystany do usprawiedliwienia późniejszego ataku policji na protestujących, w tym użycia gazu łzawiącego.

— Przyszliśmy zaprotestować przeciwko nieznośnym kosztom życia, brakom paliwa i przerwom w dostawie prądu. Decyzja o przyjściu pod dom prezydenta była spontaniczna. Chcemy, aby prezydent, który spowodował tyle zniszczeń, wrócił do domu — powiedział Al-Dżazirze Ajith Perera, lat 26, który uczestniczył w proteście w Mirihana. — Gospodarka jest w tak złym stanie, że ledwo starcza nam na dwa posiłki [dziennie]. Nigdy za mojego życia nie było tak źle. Gota musi odejść — powiedział Mohamed Asri, 21 lat, inny protestujący.

Protesty antyrządowe wybuchły również w innych częściach Kolombo, w tym w Kelaniya i Mount Lavinia. W Kelaniya protestujący zablokowali płonącymi kłodami główną autostradę prowadzącą z Kolombo do Kandy, stolicy kraju górskiego. — Jestem wściekły, wszyscy są wściekli. Kto wie, co się teraz stanie? Wszędzie będą protesty — powiedział mediom protestujący Saman Wanasinghe.

Próbując powstrzymać rozprzestrzenianie się protestów, policja wprowadziła natychmiastową godzinę policyjną w północnej, południowej i centralnej części Kolombo, a także w Nugegoda, Kelaniya i Mount Lavinia. Godzina policyjna została zniesiona o 5 rano w piątek, ale Inspektor Generalny Policji ogłosił godzinę policyjną dla całej Prowincji Zachodniej od północy do 6 rano w sobotę.

Podkreślając dążenia rządu Rajapakse do kryminalizacji wszelkich protestów, Prezydencki Wydział ds. Mediów (PMD) oświadczył w piątek, że za protestami w pobliżu rezydencji Rajapakse stoi „grupa ekstremistów”. Nie przedstawiono żadnych dowodów na poparcie tego oskarżenia. Stwierdzono również, że wiele z aresztowanych osób to „zorganizowani ekstremiści”.

Do oskarżeń o „ekstremizm” nie dodano przymiotnika komunalistycznego. Jednak wykorzystanie komunalizmu [tj. forma rasizmu na tle etnicznym i religijnym, podsycanego przez burżuazję w państwach powstałych z dawnych Indii Brytyjskich po II wojnie światowej w celu podzielenia wieloetnicznej klasy robotniczej - dodatek tłumacza] do zakłócania przebiegu masowych protestów i usprawiedliwienia represji ze strony państwa nie potrwa długo. Rajapakse wykorzystał zamach bombowy przeprowadzony w Niedzielę Wielkanocną 2019 r. przez ekstremistów islamskich do podsycania antymuzułmańskiego szowinizmu, a od czasu wyboru na prezydenta podsycał nastroje antytamilskie.

W niedzielę 3 kwietnia w Kolombo i innych miastach za pośrednictwem mediów społecznościowych organizowane są ogólnokrajowe protesty przeciwko rządowi Rajapakse. Organizatorzy demonstracji wezwali ludzi do wyjścia na ulice „w obronie nas samych, naszego kraju i naszej przyszłości”. Wezwali uczestników do przyniesienia odręcznie napisanych transparentów, ale bez nazwy jakiejkolwiek partii politycznej.

Parlamentarne partie opozycyjne, takie jak prawicowa Zjednoczona Partia Narodowa (UNP), Janatha Vimukthi Peramuna (JVP, Ludowy Front Wyzwolenia) i Narodowy Front Wolności (NFF), sojusznik rządu, zdystansowały się od planowanych protestów. Ich reakcja wskazuje na obawy establishmentu politycznego, że masowe antyrządowe zamieszki rozwijają się poza jego kontrolą.

JVP nerwowo oświadczyła, że „ogół społeczeństwa ma prawo protestować przeciwko kryzysowi”, ale wyraziła zaniepokojenie, że protestów „nie można przypisać rozpoznawalnemu i odpowiedzialnemu organizatorowi lub grupie”.

W oświadczeniu wydanym w czwartek po południu UNP stwierdziła, że „nie przyłączy się do żadnych protestów organizowanych przez anonimowe grupy”. NFF określał demonstracje jako „lankijską wersję Arabskiej wiosny”, po czym dodał, że 11 partii tworzących koalicję rządową, w tym NFF, nie poparło protestów z 3 kwietnia.

Samagi Jana Balavegaya (SJB, Zjednoczona Władza Ludowa), główna partia opozycji parlamentarnej, próbuje wykorzystać rosnący sprzeciw społeczny wobec rządu dla własnych korzyści politycznych. SJB wyraziła poparcie dla protestów, ale zaprzeczyła, że ma cokolwiek wspólnego z ich organizacją.

Krytykując rząd Rajapakse, partie UNP, SJB i JVP nie sprzeciwiają się zasadniczo jego polityce gospodarczej i narzuconym przez MFW środkom oszczędnościowym. UNP i SJB już wcześniej wzywały rząd do zwrócenia się do MFW. JVP zachowuje milczenie w sprawie środków MFW, dając do zrozumienia, że jeśli obejmie urząd, będzie realizować tę samą politykę.

Rząd Rajapakse dobrze wie, że jego polityka oszczędnościowa nie zostanie łatwo wdrożona i wywoła masowy sprzeciw klasy robotniczej i biedoty wiejskiej. Dlatego też ogłosił stan wyjątkowy i coraz częściej sięga po policyjne metody rządzenia.

Organizatorzy wezwali do tego, by protesty 3 kwietnia były „niepolityczne”, co odzwierciedla powszechną wrogość opinii publicznej wobec wszystkich głównych partii. Robotnicy muszą zdać sobie sprawę, że czeka ich walka polityczna nie tylko z rządem, ale z całym establishmentem politycznym, który broni kapitalizmu i popiera działania oszczędnościowe.

Same protesty, choćby największe i najbardziej bojowe, nie rozwiążą kryzysu, z którym borykają się ludzie pracy. Centralną kwestią nie jest „bez polityki”, lecz walka o socjalistyczną i internacjonalistyczną perspektywę położenia kresu systemowi kapitalistycznemu, który przedkłada zyski nad wszystko inne — także nad zdrowie i życie klasy robotniczej.

Jak głosi oświadczenie wydane 30 marca przez Socjalistyczną Partię Równości (SEP) w Sri Lance: „Ludzie pracy nie mogą sobie pozwolić na to, by do władzy doszedł kolejny kapitalistyczny rząd. Żadne naciski i negocjacje nie powstrzymają pogorszenia się warunków życia. Robotnicy muszą wziąć sprawy w swoje ręce, zjednoczyć miejską i wiejską biedotę i walczyć o socjalistyczną perspektywę.

Socjalistyczna Partia Równości nalega, aby reżim Rajapakse został zastąpiony nie kolejnym rządem kapitalistycznym, ale rządem robotniczo-chłopskim, który będzie realizował politykę socjalistyczną.”

Loading