Oryginalny tekst w języku niemieckim został opublikowany 13 kwietnia 2024 r.
* * *
W piątek po południu Berlin był świadkiem scen przypominających nazistowski reżim. Setki policjantów sterroryzowało Kongres Palestyński skierowany przeciwko izraelskiemu ludobójstwu w Strefie Gazy, by po dwóch godzinach go przerwać i zakazać jego organizacji.
W kongresie, zorganizowanym przez organizację Jüdische Stimme für gerechten Frieden im Nahen Osten (Żydowski Głos na rzecz Sprawiedliwego Pokoju na Bliskim Wschodzie) i z udziałem kilku organizacji propalestyńskich, mieli wziąć udział wybitni mówcy, w tym były grecki minister finansów Janis Warufakis, irlandzki poseł Richard Boyd Barrett, brytyjsko-palestyński lekarz i rektor Uniwersytetu w Glasgow Ghassan Abu-Sitteh, 86-letni palestyński ekspert Salman Abu Sitta, były członek Palestyńskiej Rady Narodowej, żydowski filmowiec Dror Dajan i palestyńska dziennikarka Hebh Jamal.
Media i politycy rozpętali wściekłą kampanię oszczerstw przeciwko kongresowi już w okresie poprzedzającym to wydarzenie. Począwszy od tabloidu Bild, a skończywszy na „szanowanej” gazecie Tagesspiegel, potępili uczestników jako „hejterów Izraela”. Bild opublikował w piątek rano nagłówek: „Kongres hejterów Izraela. Ci fani terroru pojawiają się dziś w Berlinie”.
Ponadpartyjny „Sojusz przeciwko antysemickiemu terrorowi”, w skład którego wchodzą politycy od CDU/CSU po Partię Lewicy, oświadczył, że należy spodziewać się na kongresie „szerzenia antysemickiej nienawiści” i że Berlin nie powinien stać się „centrum gloryfikacji terroru”. Były berliński senator ds. kultury Klaus Lederer i była berlińska senator ds. pracy Elke Breitenbach podpisali apel w imieniu Partii Lewicy.
Policja podjęła odpowiednie działania. Ghassanowi Abu-Sittehowi odmówiono wjazdu na lotnisko w Berlinie. Lekarz, który pracował w szpitalu Al-Shifa w Strefie Gazy po rozpoczęciu wojny i 6 grudnia udzielił wstrząsającego wywiadu niemieckiemu tygodnikowi Der Spiegel na temat swoich strasznych doświadczeń, miał tego wieczoru wygłosić wykład na kongresie. Zamiast tego powiedziano mu, że nie będzie mógł wjechać do Niemiec do 14 kwietnia.
Kiedy w piątek rano ogłoszono lokalizację kongresu (organizatorzy trzymali ją w tajemnicy ze względów bezpieczeństwa), zmobilizowano duży kontyngent policji. Z 2500 policjantów przewidzianych na cały weekend kongresu, prawie 900 otoczyło halę kongresową w Tempelhof i ustawiło bariery. Około 25 osób wzięło udział w kontrdemonstracji przeciwko kongresowi zorganizowanej przez CDU i grupy syjonistyczne.
Pod pretekstem „przepisów przeciwpożarowych” policja ograniczyła dostęp do sali kongresowej. Chociaż sala jest przeznaczona dla 1000 osób, pozwolono na wejście tylko 250 osobom. Kolejka następnych 250 osób, które nie zostały wpuszczone, została szybko zakwalifikowana przez policję jako zgromadzenie, które musiało zostać rozproszone do godziny 15:00 . W tym samym czasie aresztowano osoby czekające w kolejce, w tym członka organizacji Jüdische Stimme, który trzymał transparent z napisem „Żydzi przeciwko ludobójstwu”.
Odmawiając zarejestrowanym uczestnikom wstępu na spotkanie, policja przemyciła do budynku tylnym wejściem kilkudziesięciu nieakredytowanych dziennikarzy, z których większość pochodziła z prawicowej prasy Springer, która jest najgłośniejszym przeciwnikiem kongresu.
Umundurowani i uzbrojeni policjanci byli również obecni w sali obrad, aby zastraszyć uczestników. Z powodu policyjnych utrudnień kongres mógł rozpocząć się dopiero po długim czasie. Wykład wideo Salmana Abu Sitty, któremu również odmówiono wstępu, posłużył jako pretekst do jego rozwiązania.
Abu Sitta, który został wydalony z Palestyny jako dziecko w 1948 roku, poświęcił swoje życie sprawie palestyńskiej, angażując się w publiczne debaty z izraelskimi działaczami pokojowymi, takimi jak Uri Awneri i rabin Michael Lerner.
Dwie minuty po rozpoczęciu wykładu wideo, 30-40 funkcjonariuszy policji szturmowało podium około wpół do czwartej, aby zablokować transmisję. Jako powód podali rzekomo nielegalne treści. Następnie policja siłą włamała się do pokoju kontrolnego i wyłączyła zasilanie i światła w sali kongresowej, aby przerwać transmisję na żywo z kongresu.
Niecałą godzinę później, o 17:24, policja przerwała kongres i zażądała od uczestników opuszczenia sali obrad. Policja nie podała na miejscu żadnego powodu. Później uzasadnili swoją samowolę niebezpieczeństwem, że mówcy mogą zaprzeczać Holokaustowi lub gloryfikować przemoc.
Niedługo później Udi Raz, członkini zarządu Jüdische Stimme i współorganizatorka Kongresu Palestyńskiego, została aresztowana. W wywiadzie dla dziennika Junge Welt poinformowała, że powodem jej aresztowania było to, że nazwała policjanta antysemitą, co zostało odebrane jako zniewaga.
Operacje policyjne w stylu dyktatury były ściśle skoordynowane z rządem krajowym Berlina i rządem federalnym. Sekretarz stanu ds. wewnętrznych Christian Hochgrebe (SPD) ogłosił już w Komisji Spraw Wewnętrznych w odniesieniu do Kongresu Palestyńskiego, że „zrobi wszystko, co w naszej mocy, aby zapobiec przestępstwom kryminalnym, takim jak podżeganie do nienawiści i używanie zakazanych symboli”.
Burmistrz Berlina, Kai Wegner (CDU), podziękował policji w piątek po południu „za zdecydowaną interwencję podczas tego wydarzenia nawołującego do nienawiści”. Wyjaśniono, „jakie zasady obowiązują w Berlinie. Wyjaśniliśmy, że nienawiść do Izraela nie ma miejsca w Berlinie. Każdy, kto tego nie przestrzega, poniesie konsekwencje”.
— W pełni popieram decyzję policji — oświadczyła berlińska senator spraw wewnętrznych Iris Spranger (SPD). Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, kierowane przez Nancy Faeser (SPD), napisało na Twitterze w okresie poprzedzającym kongres: „To dobrze, że berlińska policja ogłosiła rozprawienie się z tak zwanym Kongresem Palestyńskim w Berlinie. Bardzo uważnie przyglądamy się scenie islamistycznej”.
Organizacje młodzieżowe SPD, CDU/CSU, FDP i Zielonych również poparły operację policji. Już w okresie poprzedzającym kongres opublikowały one wspólne oświadczenie „przeciwko antysemityzmowi i gloryfikacji terroryzmu”, które rzekomo miały wynikać z kongresu.
Autorytarne metody stosowane przez klasę panującą przeciwko Kongresowi Palestyńskiemu są nierozerwalnie związane z ich powrotem do militaryzmu. Nie można uczynić Niemiec „zdolnymi do wojny” (minister obrony Pistorius) bez zniesienia wolności słowa i demokracji.
Po USA, Niemcy są największym dostawcą broni dla Izraela i wspierają finansowo Ukrainę. Rząd jest w trakcie przesuwania miliardów z budżetu socjalnego do budżetu wojskowego i przywracania obowiązkowej służby wojskowej, aby mieć mięso armatnie do dalszych wojen. Ponieważ nie można już zaprzeczyć, że Izrael popełnia ludobójstwo na Palestyńczykach, bezwarunkowo wspiera reżim Netanjahu i kryminalizuje wszelki sprzeciw wobec niego.
Atak na Kongres jest skierowany przeciwko rosnącej opozycji wobec tej polityki wojennej. Według niedawnego sondażu, 69 procent Niemców odrzuca izraelską akcję militarną w Strefie Gazy. Ale im większy sprzeciw wśród ludności, tym bardziej brutalnie reaguje klasa panująca. Dyktatorskie środki policyjne są wykorzystywane do zastraszania każdego, kto odrzuca militarystyczny program.