Po spotkaniach w sprawie polityki pieniężnej, które odbyły się w tym tygodniu, doszło do znacznego podziału między Rezerwą Federalną Stanów Zjednoczonych z jednej strony, a Europejskim Bankiem Centralnym (EBC) i Bankiem Anglii (BoE) z drugiej strony — podziału, który może mieć wpływ na stabilność finansową.
W środę Fed zasygnalizował, że ugina się pod żądaniami rynków finansowych dotyczącymi obniżek stóp procentowych — być może już od marca przyszłego roku. Prezes Fed Jerome Powell porzucił „wojowniczą” perspektywę, którą utrzymywał aż do przeddzień spotkania.
Następnego dnia EBC i Bank Anglii przyjęły inne stanowisko, utrzymując stanowisko, które wcześniej podzielały z Fed, że wyższe stopy procentowe muszą być kontynuowane. W swoich oświadczeniach dotyczących polityki pieniężnej oba banki skupiły się na kwestii wynagrodzeń jako powodach konieczności utrzymania restrykcyjnego reżimu stóp procentowych w celu obniżenia inflacji.
Bank Anglii stwierdził, że polityka pieniężna „prawdopodobnie będzie musiała być restrykcyjna przez dłuższy czas”, a „dalsze zaostrzenie będzie wymagane, jeśli pojawią się dowody na bardziej trwałą presję inflacyjną”.
W oświadczeniu Komitetu Polityki Pieniężnej wyraźnie zaznaczono, że uwaga jest skierowana na rynek pracy i płace.
Stwierdził, że chociaż roczny wzrost płac w sektorze prywatnym spadł do 7,3% w ciągu trzech miesięcy do października, „nadal istnieje ryzyko dla perspektyw wzrostu płac”. Komitet będzie uważnie monitorował oznaki utrzymującej się presji inflacyjnej, w tym napiętą sytuację na rynku pracy i wzrost płac.
W swoim raporcie na temat decyzji BoE Financial Times zauważył, że „większość dowodów” sugeruje, że „brytyjski rynek pracy jest nadal bardziej napięty niż przed pandemią, co stymuluje wzrost płac”.
W dalszej części dnia EBC również wskazał, że płace mają kluczowe znaczenie dla jego rozważań i decyzji.
Prezes EBC Christine Lagarde przeszła do głównej kwestii na samym początku swoich uwag otwierających konferencję prasową.
— Inflacja bazowa uległa dalszemu obniżeniu — powiedziała. — Jednak krajowa presja cenowa pozostaje podwyższona, głównie ze względu na silny wzrost jednostkowych kosztów pracy — dodała.
Lagarde powróciła do kwestii wynagrodzeń podczas sesji pytań i odpowiedzi, mówiąc, że w pierwszej połowie 2024 r. napłynie wiele danych, „szczególnie na froncie zatrudnienia”. Zauważyła, że 50 procent robotników objętych monitorowaniem płac przez EBC będzie miało ustalone warunki zatrudnienia i prawdopodobnie nowe płace w nowych układach zbiorowych pracy.
Określając linię EBC, powiedziała, że bank centralny jest „zdeterminowany”, aby przywrócić inflację do celu 2%.
— Opierając się na naszej obecnej ocenie, uważamy, że stopy procentowe EBC [które w obecnym cyklu wzrosły z około zera do 4 procent] są na poziomach, które, utrzymane przez wystarczająco długi czas, w znacznym stopniu przyczynią się do osiągnięcia tego celu. Nasze przyszłe decyzje zapewnią, że nasze stopy procentowe będą ustalane na wystarczająco restrykcyjnych poziomach tak długo, jak będzie to konieczne — powiedziała.
Oczywiście praktycznie każde pytanie na konferencji prasowej dotyczyło decyzji Fedu z poprzedniego dnia, który ogłosił, że zamierza obniżyć stopy procentowe.
Co istotne, jak donosi Financial Times, powołując się na osobę zaangażowaną w rozmowy, „powściągliwość” Powella w jego uwagach „zaskoczyła” wielu członków Rady Prezesów. Według źródła „było to zaskakujące dla wielu z nas” i „utrudnia życie”.
Innymi słowy, Fed nie zadał sobie nawet trudu, by dać EBC, drugiemu najważniejszemu bankowi na świecie, choćby „ostrzeżenie wstępne”, że ma zamiar dokonać poważnej reorientacji.
Jeśli Lagarde nie zgadzała się z działaniami Fed, zachowała to dla siebie. Odrzuciła pytania o wydarzenia z poprzedniego dnia i podkreśliła, że EBC nie zamierza pójść w tym samym kierunku.
W odpowiedzi na pierwsze pytanie, dotyczące reakcji EBC na podniesioną przez Fed możliwość dokonania aż trzech cięć w przyszłym roku, Lagarde ostro przypomniała pytającemu o „jednej rzeczy”. — Jesteśmy zależni od danych. Nie jesteśmy zależni od czasu. Jesteśmy zależni od danych — odpowiedziała.
— Czy powinniśmy opuścić naszą czujność? Zadaliśmy sobie to pytanie. Nie, zdecydowanie nie powinniśmy opuszczać czujności — dodała później, aby podkreślić stanowisko EBC.
Być może miała na myśli frazę związaną z byłą brytyjską premier torysów Margaret Thatcher „the lady's not for turning” (dama nie zawraca), ponieważ ponownie odniosła się do płac.
Była jedna miara inflacji, która nie drgnęła — inflacja krajowa. — A inflacja krajowa jest w dużej mierze generowana przez płace — powiedziała.
Inny dziennikarz zapytał, czy była jakakolwiek dyskusja na temat obniżek stóp procentowych i jak można to zrobić w świetle ruchu Fed. Lagarde odpowiedziała, że „bardzo łatwo”.
— W ogóle nie rozmawialiśmy o obniżkach stóp. Żadnej dyskusji, żadnej debaty na ten temat. I myślę, że wszyscy na sali są zdania, że pomiędzy podwyżką a cięciem stóp jest cały płaskowyż, cała plaża wstrzymania — stwierdziła.
Inny pytający odniósł się do uwagi Powella, że istnieje ryzyko utrzymywania wyższych stóp procentowych.
— Kto chciałby trzymać je zbyt długo? — odpowiedziała. — Ale to, co mówimy dzisiaj... to to, że nie uważamy, że nadszedł czas, aby obniżyć naszą czujność i wierzymy, że jest jeszcze wiele do zrobienia i że możemy przyjąć formę wstrzymania się — dodała.
Może się to okazać łatwiejsze do powiedzenia niż do zrobienia, na co zwróciło uwagę wielu analityków.
— Główne banki centralne mogą zasadniczo odbiegać od Fed, ale robienie tego w znaczący sposób przez dłuższy czas było z historycznego punktu widzenia trudne — powiedział Financial Times Nathan Sheets, były urzędnik Departamentu Skarbu USA, obecnie w dużej firmie finansowej.
— Jeśli Fed dokona cięć wcześniej i szybciej, EBC będzie bardzo trudno utrzymać swoją pozycję — powiedział gazecie Frederick Ducrozet, szef działu badań makroekonomicznych w Pictet Wealth Management.
Decyzja Fed zaskoczyła nie tylko BoE i EBC, ale także komentatorów finansowych w USA.
John Authers, felietonista Bloomberga, wieloletni obserwator amerykańskich rynków finansowych, powiedział, że był przekonany, iż Powell czułby się niekomfortowo z powodu niedawnego rozluźnienia na rynkach finansowych, które utrudniło zadanie Fed.
Spodziewał się, że „będzie mówił agresywnie, aby stłumić wszelkie perspektywy wcześniejszych obniżek stóp procentowych”, a jedynym pytaniem było, czy uda mu się przekonać rynek, by mu uwierzył. Przewidywania te opierały się w dużej mierze na tym, co Powell powiedział zaledwie dwa tygodnie przed posiedzeniem Fed, podkreślając, że przedwczesne jest spekulowanie na temat tego, kiedy polityka może zostać złagodzona.
Authers powiedział, że zmiana w ciągu trzech miesięcy, czyli od czasu ostatnich prognoz, tak zwanego „wykresu kropkowego” sporządzonego przez decydentów Fed, określającego, gdzie według nich pójdą stopy procentowe, była „zdumiewająca”.
„Trzy miesiące temu 10 członków uważało, że stopa funduszy Fed będzie nadal powyżej 5% do końca przyszłego roku. Teraz uważa tak tylko trzech” — napisał.
Wymienił szereg znaczących zmian w uwagach Powella. Powell powiedział, że polityka pieniężna Fed jest teraz „bardzo restrykcyjna”, a nie tylko „restrykcyjna”, jak powiedział w listopadzie. Oświadczył, że Fed będzie musiał obniżyć stopy procentowe „znacznie wcześniej”, zanim inflacja osiągnie cel 2%, oraz że Fed jest „bardzo skoncentrowany” na ryzyku zbyt długiego utrzymywania stóp procentowych na zbyt wysokim poziomie.
Powstaje pytanie, co jest przyczyną tej nagłej zmiany? Odpowiedzi należy szukać w stanie amerykańskiej gospodarki i systemu finansowego, które stały się coraz bardziej pasożytniczo zależne od bardzo niskich stóp procentowych w procesie trwającym od dziesięcioleci.
Zwrot w kierunku wyższych stóp procentowych miał już znaczący wpływ. W marcu ubiegłego roku doprowadziło to do trzech z czterech największych upadłości banków w historii USA. Skutki zostały opanowane dopiero wtedy, gdy władze finansowe, w tym Fed, udzieliły wszystkim zamożnym, nieubezpieczonym deponentom dorozumianej gwarancji, że państwo ich wykupi.
Amerykański rynek papierów skarbowych o wartości 25 bilionów dolarów, będący podstawą globalnego systemu finansowego, daleki od funkcjonowania jako stabilna instytucja zajmująca się kupnem i sprzedażą długu rządowego, stał się wężowym dołem spekulacji, który Komisja Papierów Wartościowych i Giełd desperacko próbuje opanować.
Na rynku nieruchomości komercyjnych pojawiają się problemy związane ze wzrostem stóp procentowych. Pieniądze udostępnione firmom technologicznym, gdy stopy procentowe były niskie, wysychają, a korporacje, które zaciągnęły pożyczki po bardzo niskich stopach procentowych, stają w obliczu poważnego ciosu, gdy muszą refinansować po znacznie wyższych stopach procentowych.
To tylko niektóre z kwestii, które byłyby omawiane za zamkniętymi drzwiami w Fed, w przeciwieństwie do publicznych oświadczeń, że system finansowy jest „zdrowy i odporny”.
Podczas gdy Wall Street cieszyła się ze świątecznego prezentu od Fed, rozbieżność, którą otworzył z innymi bankami centralnymi, wprowadziła kolejny destabilizujący czynnik.
Należy przypomnieć, że jednym z czynników wywołujących krach na Wall Street w październiku 1987 r., który nadal jest największym jednodniowym spadkiem o 22,3%, był konflikt między Fed a niemieckim Bundesbankiem, który postanowił podnieść swoją podstawową stopę procentową.
Historia oczywiście się nie powtarza.
Zawiera ona jednak lekcje dla teraźniejszości. Rozbieżność, która otworzyła się między głównymi bankami centralnymi — przez fakt, że przy całej rozmowie o współpracy Fed najwyraźniej nawet nie poinformował swoich odpowiedników w Europie o zmianie — oznacza, że jego działania w tym tygodniu mogą mieć daleko idące niezamierzone konsekwencje.