Zorganizowany wczoraj przez rząd atak uzbrojonych bandytów na lankijskich demonstrantów zgromadzonych na terenie Galle Face Green w centrum Kolombo miał przygotować grunt pod znacznie szersze stłumienie trwającego od miesiąca antyrządowego ruchu protestacyjnego. To się jednak nie udało.
Wykorzystując ten brutalny atak jako pretekst, prezydent Gotabhaya Rajapakse wprowadził ogólnokrajową godzinę policyjną na czas nieokreślony i zmobilizował wojsko, wysyłając uzbrojone oddziały do Galle Face Green, aby wzmocnić obecność policji.
Nie tylko nie stłumiono opozycji, ale tysiące ludzi rozwścieczonych brutalnym atakiem przeciwstawiło się godzinie policyjnej i ciężkim siłom policyjno-wojskowym, by zalać Galle Face i zademonstrować swoją solidarność z antyrządowymi protestami. Według doniesień na całej wyspie setki tysięcy ludzi wyszły na ulice, aby zrobić to samo.
Część robotników, w tym personel medyczny Szpitala Narodowego w Kolombo i robotnicy pocztowi, spontanicznie przerwała pracę, aby sprzeciwić się działaniom rządu.
W ciągu ostatniego miesiąca w całej Sri Lance odbywały się masowe protesty, w których domagano się ustąpienia prezydenta i jego rządu oraz położenia kresu katastrofie społecznej, z jaką borykają się ludzie pracy z powodu gwałtownie rosnących cen, długotrwałych przerw w dostawie prądu i niedoborów podstawowych artykułów, w tym podstawowych produktów żywnościowych, paliwa i leków.
Ludzie pracujący są zmuszeni do czekania w kolejkach przez wiele godzin, a nawet dni. Wielu z nich ma coraz większe trudności z zapewnieniem wyżywienia swoim rodzinom i ogranicza liczbę posiłków w ciągu dnia. Pogarsza się sytuacja w zakresie podstawowych usług. W szpitalach brakuje leków i sprzętu. Transport staje się niewyobrażalnie drogi.
Narastający sprzeciw klasy robotniczej zmusił związki zawodowe, które początkowo nic nie robiły, do ogłoszenia jednodniowych strajków generalnych 28 kwietnia i ponownie w ostatni piątek. Piątkowy strajk — uzupełniony o tzw. hartal, czyli powszechne zamknięcie małych przedsiębiorstw — doprowadził do zatrzymania gospodarki. Miliony robotników na całej wyspie przestały pracować, m.in. w strefach wolnej przedsiębiorczości, szpitalach, szkołach, administracji publicznej i transporcie.
Strajk miał szczególne znaczenie, ponieważ ludzie pracy zjednoczyli się ponad podziałami komunalnymi — Sinhala i Tamilowie, muzułmanie, chrześcijanie, hinduiści i buddyści — wokół wspólnych interesów klasowych. Przez dziesięciolecia, zwłaszcza w czasach kryzysu, politycy z Kolombo podsycali antytamilski i antymuzułmański szowinizm oraz organizowali prowokacje i pogromy, aby skłócić ze sobą robotników.
Potężne poparcie dla strajku generalnego i hartalu wywołało dreszcz strachu w całym establishmencie politycznym — zarówno w rządzie, jak i w opozycji, a także w związkach zawodowych, które były wyraźnie zszokowane skalą poparcia.
Późnym wieczorem w piątek prezydent Rajapakse, który posiada już szerokie uprawnienia prezydentury wykonawczej, wprowadził stan wyjątkowy, umożliwiający mu mobilizację wojska, wprowadzenie godziny policyjnej i cenzury, dokonywanie samowolnych aresztowań oraz zakaz strajków i protestów.
W czasie gdy rząd przygotowywał się do mobilizacji wojska, związki zawodowe odwołały bezterminowy strajk generalny, który miał się rozpocząć w najbliższą środę, zastępując go ograniczonymi protestami robotników w porze obiadowej. Demobilizując klasę robotniczą, związki zawodowe tylko zachęciły zdesperowany rząd do działania.
Premier Mahinda Rajapakse, brat prezydenta, zgromadził wczoraj w swojej oficjalnej rezydencji w centrum Kolombo setki zwolenników rządzącej partii Sri Lanka Podujana Peramuna (SLPP, Front Ludowy Sri Lanki), z których wielu przyjechało autobusami z innych części wyspy. Po celowo podburzającym przemówieniu zwolennicy zostali wysłani uzbrojeni w kije i pałki, by najpierw zaatakować protestujących przed rezydencją, a następnie tych, którzy okupowali Galle Face Green około kilometra dalej.
Policja, choć uzbrojona w gaz łzawiący i armatki wodne, nie zrobiła nic, by ich powstrzymać, aż do zakończenia szału na Galle Face Green. Ponad sto osób trafiło do szpitala z obrażeniami spowodowanymi przez bandytów.
Bracia Rajapakse nie liczyli się z gniewną reakcją szerokich warstw społeczeństwa, które były gotowe przeciwstawić się godzinie policyjnej i siłom bezpieczeństwa. W miarę jak opozycja stawała się coraz bardziej widoczna, Mahinda Rajapakse złożył rezygnację z funkcji premiera, skutecznie rozwiązując gabinet.
Prezydent Rajapakse wezwał wszystkie partie parlamentarne — rząd i opozycję — do utworzenia „rządu jedności narodowej“ w celu znalezienia rozwiązań dla bezprecedensowego kryzysu gospodarczego i politycznego w kraju. Kraj boryka się z poważnym kryzysem walutowym, co oznacza, że ma bardzo ograniczone środki na zakup towarów importowanych, w tym paliwa, i ogłosił „tymczasowe niewywiązanie się“ ze swoich dużych pożyczek zagranicznych. Międzynarodowy Fundusz Walutowy nalega na spełnienie drakońskich warunków oszczędnościowych w ramach nadzwyczajnej pożyczki ratunkowej, co tylko pogorszy kryzys społeczny, z którym borykają się ludzie pracy.
Cały kolomboński establishment polityczny — partie opozycyjne, związki zawodowe, przedstawiciele korporacji i komentatorzy medialni — pokłada nadzieję w utworzeniu rządu tymczasowego, rządu jedności narodowej lub rządu wszystkich partii, który znajdzie sposób na zdemobilizowanie lub stłumienie protestów robotników, młodzieży i mas wiejskich.
Do tej pory główne partie opozycyjne — Samagi Jana Balavegaya (SJB, Zjednoczona Władza Ludowa) i Janatha Vimukthi Peramuna (JVP, Ludowy Front Wyzwolenia) — upierały się, że prezydent musi ustąpić, zanim rozważą przystąpienie do rządu tymczasowego lub udzielenie mu poparcia w przygotowaniach do przedterminowych wyborów. Pod wpływem wydarzeń ostatnich kilku dni mogą one ponownie rozważyć tę propozycję. Niewątpliwie za zamkniętymi drzwiami w kręgach rządzących toczą się gorączkowe dyskusje mające na celu utworzenie takiego rządu.
Socjalistyczna Partia Równości (SEP, Socialist Equality Party) na Sri Lance ostrzegła robotników, by nie pokładali wiary w żadnym kapitalistycznym rządzie tymczasowym. Opozycyjne partie SJB i JVP mają na swoim koncie wprowadzanie oszczędnościowego dyktatu MFW i jeśli tylko pojawi się taka możliwość, zrobią to ponownie, równie bezwzględnie jak obecny reżim Rajapakse.
Gwałtowny atak na antyrządowych demonstrantów podkreśla pilną potrzebę wezwania SEP, aby robotnicy tworzyli niezależne od związków zawodowych komitety działania w zakładach pracy, na plantacjach i w dzielnicach robotniczych na całej wyspie, aby prowadzić zjednoczoną kampanię na rzecz swoich interesów klasowych.
SEP opracowała szereg postulatów, o które komitety działania mogą walczyć, aby zapewnić wykorzystanie środków na zaspokojenie pilnych potrzeb ludzi pracy, a nie na zaspokojenie żądań zysku najbogatszych. Należą do nich: przejęcie kontroli nad produkcją i dystrybucją podstawowych towarów, kontrola cen i zapobieganie ich windowaniu, indeksacja płac w stosunku do inflacji, obrona miejsc pracy i odrzucenie wszystkich długów zagranicznych.
Tworzenie sieci komitetów działania i walka o realizację tych postulatów prowadzi nieuchronnie do walki politycznej o utworzenie rządu robotniczo-chłopskiego, który zrestrukturyzuje społeczeństwo zgodnie z zasadami socjalizmu. Kryzys na Sri Lance ukazuje w najostrzejszej formie niezgodność nawet najbardziej elementarnych potrzeb klasy robotniczej z systemem zysku.