W sobotę prezydent USA Joe Biden zakończył swoje trwające tydzień tournée po Europie, mające na celu mobilizację NATO do konfliktu z Rosją, wojowniczym przemówieniem w Warszawie. Relacje medialne z przemówienia Bidena koncentrowały się na jego końcowym fragmencie, najwyraźniej zaimprowizowanym, w którym amerykański prezydent powiedział, że prezydent Rosji Władimir Putin „nie może pozostać u władzy”.
Jednak jeszcze ważniejszy aspekt przemówienia pozostał w dużej mierze niezauważony: Deklaracja Bidena o „zaangażowaniu” Stanów Zjednoczonych w „dziesięciolecia” wojny.
– Musimy już teraz zobowiązać się do udziału w tej walce na długi czas. Musimy pozostać zjednoczeni dziś, jutro i pojutrze, a także w nadchodzących latach i dekadach – oświadczył Biden na tle największej wojny lądowej w Europie od czasów II wojny światowej.
Do jakiej „walki” Biden angażuje Stany Zjednoczone?
Zaledwie dziewięć miesięcy temu Biden ogłosił wycofanie się USA z Afganistanu. – Jesteśmy narodem, który zbyt długo był w stanie wojny. Jeśli masz dziś 20 lat, nigdy nie znałeś Ameryki, w której panował pokój – oświadczył wówczas. – Nadszedł czas, aby zakończyć wieczną wojnę – dodał.
Teraz Biden zobowiązuje ludność amerykańską do udziału w nowej, nieustającej wojnie – takiej, która według niego będzie wiązała się z ogromnymi „kosztami” i „nie będzie łatwa”.
W swoim przemówieniu Biden oświadczył, że dziesięcioletnia „walka”, którą rozpoczynają Stany Zjednoczone, to „wielka bitwa o wolność: bitwa między demokracją a autokracją, między wolnością a represjami, między porządkiem opartym na zasadach a porządkiem rządzonym brutalną siłą”.
Biden wybrał dziwne miejsce na rozpoczęcie walki o „demokrację”. W tym roku Europejska Unia Wolności Obywatelskich (Civil Liberties Union for Europe) z siedzibą w Berlinie oskarżyła polski rząd o „przejmowanie dalszej kontroli nad wymiarem sprawiedliwości, społeczeństwem obywatelskim i mediami, przy jednoczesnym ograniczaniu podstawowych praw człowieka i podsycaniu podziałów poprzez czynienie z migrantów i innych grup mniejszościowych kozłów ofiarnych”.
Polski rząd jest kontrolowany przez ultraprawicową, szowinistyczną, antysemicką i autorytarną partię PiS. Prezydent Duda – stały towarzysz prezydenta Bidena podczas jego krucjaty podżegającej do wojny – stoi na czele rządu, który całkowicie zakazał aborcji jako formy planowania rodziny, prześladuje społeczność LGBT i uznaje za przestępstwo ujawnianie polskiego współudziału w Holokauście.
Podobnie jak w przypadku „wojny z terroryzmem”, w której doszło do najpoważniejszych naruszeń praw demokratycznych w historii USA, nowa, trwająca dziesiątki lat wojna Bidena odwołuje się do „demokracji” jak do wyrzuconego hasła, którego nikt nie powinien traktować poważnie.
W swoim przemówieniu Biden sam jasno określił, w jakim stopniu Stany Zjednoczone sprowokowały rosyjską inwazję, uzbrajając zastępstwa NATO na granicy z Rosją.
– W latach poprzedzających inwazję wysłaliśmy, my, Amerykanie, na Ukrainę ponad 650 milionów dolarów w postaci broni, w tym sprzętu przeciwlotniczego i przeciwpancernego, zanim oni [Rosjanie] przekroczyli granicę. Od czasu inwazji Ameryka przeznaczyła kolejne 1,35 miliarda dolarów na broń i amunicję – powiedział Biden.
Wszystko, co Biden zrobił w ciągu ostatniego tygodnia, miało na celu podsycenie wojny zastępczej USA-NATO na Ukrainie. Nazwał prezydenta Rosji każdym możliwym imieniem, od „rzeźnika”, przez „morderczego dyktatora”, „zbrodniarza wojennego”, po „bandytę”. Wsypał broń na Ukrainę i podwoił siły rozmieszczone na granicach Rosji. „Amerykańscy liberałowie są co najmniej tak samo agresywni jak konserwatyści”, jak skomentował to Edward Luce z Financial Times.
Wystąpienie Bidena w Polsce odbyło się po zakończeniu szczytu NATO w Brukseli, gdzie przywódcy Sojuszu NATO zaplanowali poważną eskalację konfliktu. Na szczycie NATO ogłosiła podwojenie sił na granicy z Rosją, a New York Times doniósł o planach USA dotyczących wojny z Rosją na pełną skalę.
Rzeczywiste przyczyny tej nowej „wiecznej wojny” można znaleźć w dokumentach amerykańskich planistów wojskowych.
W 1991 roku, w czasie rozwiązania ZSRR, ówczesny prezydent USA George H. W. Bush oświadczył, że wojna w Zatoce Perskiej przeciwko Irakowi zapoczątkuje „Nowy Porządek Świata”, na którego czele staną Stany Zjednoczone.
W następnym roku Pentagon opublikował wytyczne planowania obronnego (Defense Planning Guidance), zwane „Doktryną Wolfowitza”, głoszące, że „pierwszym celem Stanów Zjednoczonych jest zapobieżenie ponownemu pojawieniu się na terytorium byłego Związku Radzieckiego lub w innym miejscu nowego rywala, który stanowiłby zagrożenie podobne do tego, jakie wcześniej stwarzał Związek Radziecki”.
Po wybuchu amerykańskiego militaryzmu, zapoczątkowanym pierwszą inwazją na Irak, nastąpiły trzy dekady nieustannej wojny, w tym bombardowanie i rozpad Jugosławii, zniszczenie i okupacja Afganistanu, inwazja i okupacja Iraku, obalenie rządu libijskiego oraz trwająca wiele lat zmiana reżimu w Syrii.
Obecnie wojny te przeradzają się w bezpośredni konflikt USA z Rosją i Chinami, którego konsekwencje mogą być nieobliczalne.
W Strategii Obrony Narodowej (National Defense Strategy) na rok 2018 ogłoszono zwrot od amerykańskiego zaangażowania militarnego na Bliskim Wschodzie w kierunku wysiłków na rzecz walki z Rosją i Chinami. „Międzypaństwowa rywalizacja strategiczna” – głosiła – „a nie terroryzm, jest obecnie głównym problemem w bezpieczeństwie narodowym USA”.
W tym kontekście widać wyraźnie, że wycofanie się Bidena z Afganistanu było niczym innym, jak tylko przesunięciem sił w ramach przygotowań do konfliktów zbrojnych na jeszcze większą skalę.
Mimo wysiłków Białego Domu, by odwołać wypowiedź Bidena, jego improwizowane oświadczenie było nieuchronną konkluzją całego przemówienia. Uwagi Bidena wyraźnie odzwierciedlają rzeczywistą politykę Stanów Zjednoczonych, których celem jest izolacja militarna i ruina gospodarcza Rosji, obalenie jej rządu i ustanowienie marionetkowego reżimu, który przekształciłby kraj w państwo zrębowe.
Deklaracja Bidena o nowym, trwającym dziesiątki lat zaangażowaniu pojawia się zaledwie kilka dni po jego oświadczeniu przed wyjazdem do Europy, że „powstanie nowy porządek świata, a my musimy mu przewodzić”.
Siedem lat temu, we wstępie do książki A Quarter Century of War: The US Drive for Global Hegemony 1990-2016 (Ćwierć wieku wojny: dążenie USA do globalnej hegemonii 1990-2016), przewodniczący Międzynarodowej Redakcji WSWS David North napisał:
Ostatnie ćwierć wieku wojen wywołanych przez USA należy rozpatrywać jako łańcuch powiązanych ze sobą wydarzeń. Strategiczna logika amerykańskiego dążenia do globalnej hegemonii wykracza poza neokolonialne operacje na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Toczące się wojny regionalne są elementami składowymi szybko eskalującej konfrontacji Stanów Zjednoczonych z Rosją i Chinami.
Wydarzenia tego tygodnia wyraźnie pokazują jedną rzecz. Amerykańskie plany „konfliktu wielkomocarstwowego” z Rosją i Chinami wychodzą z fazy planowania i są realizowane w praktyce. Wywoławszy rosyjską inwazję na Ukrainę, Stany Zjednoczone wykorzystują ją do realizacji przygotowywanych od dziesięcioleci planów zapewnienia hegemonii USA za pomocą środków militarnych wobec przeciwników dysponujących bronią jądrową.
Jedyną drogą wyjścia z katastrofy zagrażającej ludzkości jest budowa ruchu klasy robotniczej przeciwko wojnie, mającego na celu zjednoczenie klasy robotniczej Rosji, Ukrainy, Europy i obu Ameryk przeciwko systemowi kapitalistycznemu, który jest pierwotną przyczyną wojny.