W czasie wojny na Ukrainie nie ma dnia, aby administracja Bidena i czołowe media nie potępiały Putina w najostrzejszych słowach jako nowego Hitlera, a wojska rosyjskie jako współczesną wersję hord Czyngis-chana. Z drugiej strony, gdy sojusznik USA i główny dostawca ropy dla światowego kapitalizmu dokonuje barbarzyńskiej masakry, z Waszyngtonu nie płyną najmniejsze protesty.
Ani Biały Dom, ani Departament Stanu USA nie skomentowały sobotniej egzekucji 81 więźniów w Arabii Saudyjskiej, mimo ostrego potępienia ze strony wielu grup działających na rzecz praw człowieka i saudyjskiego uchodźstwa. Nawet gdy kwestia ta została poruszona na poniedziałkowym briefingu prasowym Departamentu Stanu USA, rzecznik Ned Price powiedział tylko: „Będziemy nadal wyrażać obawy dotyczące gwarancji sprawiedliwego procesu“. Jednocześnie stwierdził, że „nie może mówić o terminach - ale wyraziliśmy te obawy“.
Mówiąc wprost, oznacza to, że rząd USA nie powiedział ani słowa o egzekucjach monarchii saudyjskiej i jej morderczemu władcy, księciu Mohammedowi bin Salmanowi. W 2018 r. ten ostatni osobiście wysłał oddział uderzeniowy, który zabił i poćwiartował saudyjskiego dysydenta Dżamala Chaszukdżiego w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Turcji. Sekretarz prasowy Departamentu Stanu USA odniósł się jedynie do wcześniejszych stwierdzeń, że zatrzymani powinni mieć zapewniony „uczciwy proces“ (po brutalnych torturach i odmowie dostępu do obrońcy), zanim kat wykona swoje krwawe dzieło.
W Arabii Saudyjskiej zwykłą metodą egzekucji jest ścięcie głowy. Większość ofiar tego średniowiecznego barbarzyństwa to młodzi mężczyźni ze wschodniego regionu Arabii Saudyjskiej, gdzie większość mieszkańców stanowią szyici, uważani za heretyków przez wahabicki kler sunnicki, który ustala zasady codziennego życia w królestwie.
Według wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka Michelle Bachelet, 41 ofiar masowej egzekucji brało udział w protestach antyrządowych w latach 2011-2012. Kolejnych siedmiu to Jemeńczycy rzekomo związani z rebelią ruchu Huti w Jemenie, który obalił reżim wspierany przez Saudyjczyków. – Wykonywanie wyroków śmierci po procesach, które nie spełniają niezbędnych wymogów sprawiedliwego procesu, jest zabronione na mocy międzynarodowych praw człowieka i prawa humanitarnego i może stanowić zbrodnię wojenną –powiedziała Bachelet.
Wyobraźmy sobie reakcję Waszyngtonu, gdyby rosyjskie wojsko dokonało egzekucji 81 jeńców wojennych na Ukrainie, uzasadniając to tym, że byli oni „terrorystami“!
Cała polityka monarchii saudyjskiej w Jemenie jest zbrodnią wojenną, ponieważ ludność cywilna Jemenu, który jest jednym z najbiedniejszych krajów świata arabskiego, jest systematycznie głodzona i zabijana. Według raportu opublikowanego w poniedziałek przez Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF), który wykorzystuje skalę iPC jako narzędzie do pomiaru braku bezpieczeństwa żywnościowego, już teraz 538 000 dzieci w Jemenie jest poważnie niedożywionych, a do końca tego roku liczba ta wzrośnie do 2,2 miliona.
Do końca roku około 1,3 miliona kobiet w ciąży lub matek karmiących będzie dotkniętych poważnym niedożywieniem, a 161 000 osób zostanie dotkniętych głodem, najgorszą formą niedoboru żywności. Według tej prognozy, liczby te są pięciokrotnie wyższe niż obecnie.
–Te porażające liczby potwierdzają, że w Jemenie trwa odliczanie do katastrofy, a nam pozostało niewiele czasu, aby jej zapobiec –mówi David Beasley, szef Światowego Programu Żywnościowego. Konieczne jest pilne działanie, aby „zapobiec grożącej katastrofie i uratować życie milionów ludzi“.
Ponad połowa ludności Jemenu, 19 z 30 milionów, nie będzie w stanie zaspokoić minimalnego zapotrzebowania na żywność w drugiej połowie tego roku - wynika z raportu iPC. Obecnie już 17,4 mln ludzi w Jemenie cierpi z powodu głodu.
Zgodnie z innym oświadczeniem UNICEF z piątku 11 marca, Organizacja Narodów Zjednoczonych potwierdziła zabicie lub zranienie co najmniej 10 200 dzieci od początku saudyjskiej interwencji wojskowej w 2015 roku. Niemal wszyscy padli ofiarą saudyjskich bomb i pocisków, w większości wystrzelonych przez amerykańskie samoloty wojenne - wykorzystujące informacje o celach dostarczone przez amerykańskich specjalistów.
W selektywnym oburzeniu rządów imperialistycznych i czołowych mediów, wyrażającym się w obszernym relacjonowaniu cierpień w Ukrainie, wyraźnie pobrzmiewa element rasistowski, podczas gdy o równie strasznych cierpieniach Jemeńczyków nie mówi się prawie ani słowa.
Wyrazem tego był komentarz korespondenta CBS Charliego D'Agaty, który stwierdził, że ofiary, które „wyglądają jak my“, mają większe szanse na wywołanie współczucia. Ale jego komentarz jest tylko jednym z wielu. Daniel Hannan z brytyjskiego dziennika Daily Telegraphzauważył: „Wydają się bardzo podobni do nas. To wszystko. To właśnie sprawia, że jest to tak szokujące. Ukraina jest krajem europejskim. Ludzie oglądają tam Netflixa i korzystają z Instagrama, biorą udział w wolnych wyborach i czytają nieocenzurowane gazety. Wojna nie jest już czymś, co dotyka zubożałe i odległe społeczności“.
Urzędnicy państwowi poszli w te ślady. – Jest to dla mnie bardzo emocjonalne, ponieważ widzę, jak Europejczycy o niebieskich oczach i blond włosach są zabijani, jak dzieci są zabijane każdego dnia przez pociski Putina –powiedział BBC ukraiński polityk i prawnik Dawid Sakwarelidze. – To nie są uchodźcy, do których jesteśmy przyzwyczajeni. To Europejczycy, inteligentni, wykształceni ludzie, niektórzy z nich są programistami IT –powiedział Kirił Petkow, premier Bułgarii. – To nie jest zwykła fala uchodźców od ludzi o nieznanej przeszłości. Żaden kraj europejski się ich nie boi – powiedział dalej. – Myślę, że jednym z pytań jest to, jak opinia publiczna w Wielkiej Brytanii i innych krajach zareaguje na mordowanie ludzi, którzy wyglądają jak my i żyją jak my –powiedział emerytowany brytyjski generał Richard Barrons, były zastępca szefa sztabu.
Arabskie Stowarzyszenie Dziennikarzy AMEJA wydało oświadczenie, w którym potępiło ten rasistowski podwójny standard: „AMEJA solidaryzuje się ze wszystkimi cywilami, którzy stoją w obliczu ataków wojskowych w dowolnej części świata, i ubolewa nad różnicami w relacjonowaniu sytuacji ludzi w jednym kraju w porównaniu z innymi“ - stwierdziła organizacja. „Tego rodzaju komentarze odzwierciedlają powszechną w zachodnim dziennikarstwie mentalność traktowania tragedii w takich częściach świata, jak Bliski Wschód, Afryka, Azja Południowa i Ameryka Łacińska, jako czegoś normalnego. To odczłowiecza i sprawia, że ich doświadczenia wojenne stają się czymś normalnym i oczekiwanym“ - pisze Stowarzyszenie Dziennikarzy.
Kolor oczu i włosów ofiar nie jest oczywiście czynnikiem decydującym. W imperialistycznych mediach nie brakowało łez nad syryjskimi ofiarami represji ze strony reżimu Asada. Zasadnicze pytanie brzmi, czy rząd dokonujący rzezi jest sprzymierzony z amerykańskim imperializmem. Stąd milczenie w obliczu okrucieństw w Arabii Saudyjskiej, Kolumbii, Indiach i na Filipinach - nie wspominając o milionach ofiar Pentagonu i CIA w Iraku, Afganistanie, Syrii i całej Afryce Północnej. Pozostaje to w ostrym kontraście do rażących nagłówków i nieustannych relacji o ofiarach reakcyjnej inwazji Putina na Ukrainę.
Klasa robotnicza nie może ulegać wpływom takich kampanii w kapitalistycznych mediach. Ich celem jest zmobilizowanie opinii publicznej do poparcia polityki zagranicznej amerykańskiego imperializmu i jego europejskich sojuszników.